Pewnie myślicie o co jej chodzi z tym tytułem. Od dłuższego czasu męczyły mnie pewne rozważania na temat mojego zdrowia, stanu skóry, żywności i kosmetyków. Z racji problemów zdrowotnych od kilku miesięcy sukcesywnie wprowadzam nowe dania i typy żywności do mojej diety. Są to nieprzetworzone dania, lub przetworzone w najmniejszym stopniu, więcej warzyw i owoców-których nie cierpię. Rezygnacja z nabiału w 100% i znaczne ograniczenie mięsa też ma i miało miejsce. Aż pewnego dnia, myśl jakaś uderzyła mój biedny mózg: "Skoro tak dbam o to co jem to dlaczego nie zadbam bardziej o to co nakładam na siebie, na swoją skórę?". Widocznie posiadanie 4 zębów mądrości od kilku już dobrych lat nie równa się z inteligencją, skoro dopiero u progu 29 lat doszłam do takiego wniosku...Oczywiście przez ten mój światopogląd, na tym blogu będzie co raz mniej kosmetyków takich marek jak MAC a więcej kosmetyków organicznych, naturalnych czy wegańskich. Na prawdę dobrze czytacie, Patrycja wyleczyła się z obsesji z MACiem :D Niemożliwe, a jednak. Doszłam do wniosku, że za dużo wydaje pieniędzy na kosmetyki tej marki i śledzę codziennie czy są jakieś nowe produkty i kolekcje na stronie producenta, do takiego stopnia, że aż stało się to nie zdrowe. Już na koniec listopada zaczęłam tracić zainteresowanie tą marką. W styczniu tego roku postanowiłam zrobić porządny research w internecie i nie tylko na temat dostępnych Polskich marek kosmetyków naturalnych czy organicznych, ale nie tylko tych z naszego kraju. Pod koniec stycznia zrobiłam zakupy moje pierwsze w życiu zawierające kosmetyki do makijażu naturalne i organiczne :) Dziś pokaże Wam ulubieńców stycznia i głównie są to kosmetyki MAC, bo nie ma co się oszukiwać nie wyrzucę kilkunastu różów ani kilkudziesięciu cieni z tej firmy tylko dlatego, że wolę kosmetyki z lepszym składem. Nie są one takie złe, bo przynajmniej nie mają parabenów i parafiny, ale można trafić lepiej i taniej :)
Szminka Nouvelle Vogue skradła moje serce. Bardzo podoba mi się jej ocień, taki trochę malinowy i pomimo tego, że jest matowa to wygodnie się ją nosi na ustach.
Olejek z Caudalie zmienił moje podejście do olejków do twarzy. Pomimo posiadania tłustej cery ten olejek bardzo ładnie się wchłania i sprawia, że skóra rano jest jak skóra dziecka :D
Róż Just A Wisp wcześniej był dla mnie problemem. Dostałam go od narzeczonego i odkryłam, że ówczesne swatche przeglądane w internecie w ogóle nie pokazywały jak ten róż na prawdę wygląda. W dotyku jest świetny, ale jak róż nie nadaje się. Świecenie się policzków jest nieporównywalnie większy w porównaniu do Well Dressed też od MACa. Za to jest to świetny produkt do używania jako rozświetlacz w różowym odcieniu.
Pigment w odcieniu Kitchmas, to już kolejny ulubieniec zimowy. Jego jasny i chłodny odcień świetnie wygląda na powiekach i bardzo kojarzy mi się z zimą.
Jeśli szukacie cienia i eyelinera w kredce i w dodatku automatycznej kredce to sięgnijcie po Pro Longwear Waterproof Colour Stick w odcieniu Soft Steel.
Na koniec gąbeczka do makijażu, moja pierwsza, czyli All Blending Sponge. Na prawdę nie wiedziałam jak bardzo potrzebuje takiego produktu dopóki go nie kupiłam i nie zaczęłam używać. W końcu udaje mi się nie brudzić palców przy nakładaniu korektora pod oczy :D Jest bardzo fajna i w przyszłości poszukam na pewno jakiegoś zamiennika tej gąbki z MAC.
Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)
jeśli chodzi o weganizm to polecam youtuberkę Nissiax83 i blogerkę Iwetto :)
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie. Nissiax83 kojarzę z jutuba a do tej blogerki na pewno zajrzę :)
UsuńNa moim blogu znajdziesz mnóstwo recenzji kosmetyków naturalnych.
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie, mam Twój blog na liście obserwowanych :)
Usuń