Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Black Friday haul

Cześć Wszystkim!

Z Mokosha korzystając z Black Friday zamówiłam 2 zestawy travel set, jeden dla mnie o zapachu melona i ogórka i jeden dla rodziców na mikołajki o zapachu żurawiny. Gratis dostałam torbę plażową, kosmetyczkę oraz próbkę balsamu brązującego.



 Na lato będzie jak znalazł.



Mini produkty, czyli balsam, masło, peeling i olejek do ciała.



Z Ecospa zamówiłam rodzicom hydrolat cyprysowy dla mamy ze względu na jej problemy z żylakami. Tata dostał masło kawowe. Dla siebie zam owiłam 2 hydrolaty: z mięty pieprzowej i jałowcowy i do tego olejek z nasion brokułu oraz masła kakaowe i mango. Mam plany aby zmieszać obydwa hydrolaty dlatego zamówiłam też szklaną butelkę z atomizerem. Olejek podobno jest bardzo dobry do końcówek włosów.

Nie licząc zakupów z Mokosha na targach to to były moje pierwsze zakupy w tych sklepach. Mam nadzieję, że się sprawdzą :).






środa, 28 listopada 2018

Ulubieńcy listopada i października

Cześć Wszystkim!






Nie wiem czy firma Lorigine to firma z dobrymi składami, ale przynajmniej tak mi się wydawało kiedy kupowałam 2 szminki w płynie oraz ten tusz do rzęs. Sam tusz jest fajny i wystarczy tylko raz pomalować rzęsy żeby był efekt wow. Do tego ta stożkowa/choinkowa szczoteczka pomaga w malowaniu rzęs blisko wewnętrznego kącika oczu.



Podkład w kamieniu z Purobio jest dla mnie idealnym rozwiązaniem kiedy nie mam czasu na makijaż lub do poprawek w ciągu dnia. Ma lusterko i taką ukrytą gąbeczkę. Dodatkowo można z niego wyjąć sam wkład kiedy już się skończy i dokupić sam wkład bez pudełka co jest bardziej ekologiczne i ekonomiczne. Posiadam nr 2 co wcale nie oznacza że 1 była za jasna, tylko raczej o to czy dany odcień jest bardziej zimny czy chłodny.






Z nowej linii Nuxe Creme Prodigieuse Boost zakupiłam produkt do twarzy, którego jeszcze nie używałam oraz ten balsam pod oczy w żelu. Po pierwsze bardzo ładnie pachnie, ale nie podrażnia skóry. Po drugie bardzo szybko się wchłania co dla mnie jest istotne. Od takiego kremu zawsze wymagam żeby dawał uczucie ulgi i ten to robi jednocześnie mając dość lekką konsystencję. Pompeczka, czyli plus 100 do higieny oraz tubka plus 200 do późniejszego rozcinania kiedy będzie na wykończeniu xD.

 I to wszyscy moi ulubieńcy, już nie mogę doczekać się Świąt oraz podsumowania całego, naturalnie kosmetycznego roku.

piątek, 23 listopada 2018

EKOCUDA WARSZAWA 2018 HAUL

Cześć Wszystkim!

Ponownie zawitałam na Ekocudach w Warszawie tym razem na jesieni. Miałam oczywiście do pomocy męża, i to on przepychał się przez te tłumy a ja za nim lub byłam przez niego dopingowana podczas przemierzania przez ogrom ludzi na targach.


Zawitałam na stoisko sklepu Verdissimi, z którego to od dawna chciałam kupić kilka rzeczy marki Neve Cosmetics. Zakupiłam więc 3 konturówki do ust(chociaż jedna to konturówka do oczu jak okazało się w domu :D). Do tego dołożyłam sobie 2 cienie, jeden mineralny sypki drugi prasowany i szminkę w odcieniu Panna Cotta, która do złudzenia przypomina mi Velvet Teddy z Maca. Obsługiwało mnie 2 panów, którzy dali mi do tego 3 próbki pielęgnacji a na cały asortyment była 15% zniżki. Cena szminki 26.80 zł, cena konturówki 20.90 zł, cena cienia sypkiego 28,50 zł, cena cienia prasowanego 25 zł.



Z Vianka/Sylveco kupiłam produkt niedostępny u mnie w mieście, czyli żel myjący do twarzy z kwasem migdałowym. Po dłuższym czasie bardzo wygładza skórę i zapłaciłam tylko 15 zł do tego dostałam mnóstwo próbek oraz do wyboru gratis. Wybrałam pomadkę ochronną z peelingiem.

Niżej Camaleonte wyżej Golden Lilac.

W Lily Lolo kupiłam coś co już długo chciałam kupić, czyli cień sypki Golden Lilac. Do moich zielonych oczu jest nieziemski. Cena 33 zł.

W Annabelle Minerals też było krótko, chciałam tylko puder rozświetlający i tak dostałam. Bardzo go polecam, bo wygląda fajnie nawet przy tłustej skórze. Cena 56,90 zł

W Lovingeco  kupiłam to co ostatnio na targach. Galaretka do demakijażu jest cudowna i do tego ten zapach. Cena 25 zł.



Na stoisku Lavery kupiłam szminkę oraz żel pod prysznic a konturówkę dostałam za darmo w ramach promocji 2+1 gratis. Otrzymałam również długopisik :D oraz zniżkę 30% do sklepu z kosmetykami Lavery.
Cena żelu 24.60 zł, cena szminki 55.10 zł.

Pierwszy raz byłam na wielu stoiskach i do nich zaliczają się:

Mokosh- skorzystałam z zakupy glinki zielonej do oczyszczania, dzięki doradztwu pana na stoisku. Zakochałam się w zapachu ogórek i melon jedna nie kupiłam nic z tej serii na Ekocudach. Pan dorzucił mi 2 próbki kosmetyków pod oczy.

D'alchemy- byłam pewna, że to amerykańska lub brytyjska firma a tu zaskoczenie. Jak dla mnie stoisko wyglądało mega profesjonalnie i pani mi świetnie pomogła mimo tego, że wiedziała że nic nie kupię. Dostałam 2 próbki, choć żałuję, że nie więcej bo ich kosmetyki są kosmicznie drogie. Dziś mają promocję na Black Friday 30%, więc może ktoś się skusi. Obydwie próbki już używałam i jestem zadowolona po 1 razach. Są to próbki All Over Blemish Solution i Age Cancellation Booster. Była na ekocudach promocja 20% a ja dostałam ulotkę ze zniżką 15% do sklepu internetowego.

Hagi Cosmetics- tam mają najładniejsze torebki do zakupów takie czarno-białe moja stylistyka. Kupiłam o dziwo pomadę z masła kakaowego, która obłędnie pachnie. W tym sklepie też jest dziś obniżka 30% i chyba trwa do niedzieli. Dostałam do zakupu 2 próbeczki, które widać na zdjęciach, niestety nie mieli obniżki wtedy cen. Cena 49 zł.




Pixie  Cosmetics- tam pani dobrała mi odcień podkładu, który miał świetną targową cenę. Mój odcień to Cashmere i jestem z niego bardzo zadowolona. Cena 57 zł.

I to byłyby wszystkie zakupy z Ekocudów. Nie wiem czy wybiorę się na następne. Jeśli miałyście okazję być w innych miastach na tych targach to napiszcie czy też jest tam tak tłoczno. Pozdrawiam

sobota, 15 września 2018

Organizacja mojej toaletki

Cześć Wszystkim!


Od kiedy wiedziałam już gdzie się przeprowadzimy i jaki będziemy mieli metraż to wiedziałam, że będę chciała mieć toaletkę lub coś w tym rodzaju. Przeglądałam  wiele aukcji oraz stron w internecie jak i sklepów meblowych stacjonarnych. Prawie nic nie przyciagnęło mojej uawagi a wiedziałam też, że z moją wadą wzroku (krótkowzroczność) nie chce szuflady na długość blatu, bo będzie mi to utrudniać życie, będę musiała się odsuwać itd. Blat nie będzie tak głęboki jakbym chciała a bez okularów i tak nie zobaczę detali w odbiciu.



Resztę mebli w sypialni, bo moja toaletka jak i krzesło jest w sypialni, mamy z tej samej serii mebli i pochodzą one z Black Red White i jest to seria Porto. Łóżko jedynie nie jest z BRW, bo mieliśmy je robione na zamówienie.

Pod toaletką jest mały szary kosz zakupiony w Pepco. Jest to bardzo przydatne, szczególnie jeśli do kuchni czy łazienki macie "daleko" z toaletki tak jak ja.


Lampka to jakiś relikt, który mój maż jeszcze miał chyba na studiach, wieki temu, firma to Aigostar, o ile dobrze rozczytałam czcionkę. Nie jest ona w moim guście jednak, wiecie była "za darmo" i można tam regulować natężenie światła. Jak widzicie nad toaletką nie ma jeszcze dużego lustra. Miało tam wisieć to co w tym momencie jest oparte o ścianę jednak to będzie wisiało w tym samym pomieszczeniu jednak nad komodą a tutaj nad blatem będzie podświetlane lustro, tylko na razie nie znalazłam odpowiedniego. Posiłkuję się małym lusterkiem kupionym w Tigerze.


Na blacie mam okulary, perfumy, jednak nie wszystkie, bo część mam na komodzie w sypialni, ze względu na to, że komoda jest blisko wejścia więc jeśli zapomnę się psiknąć to tam jest szybciej wejść :D. Pędzle trzymam w otwartej tubie z Glamshopu, dzięki temu są one pod ręką a się nie kurzą, bo stoją pod szklanym kloszem zakupionym na Allegro. Sam pomysł polecam każdemu, jednak nie mogę polecić tego akurat konkretnego. Nie ma on żadnej rączki a jakość szkła jest marna. Przynajmniej nie zapłaciłam dużo. Pędzle jakby ktoś pytał to Hakuro, Glamshop, Sephora, MAC i kilka no name'ów.


Lustrzane pojemniki pochodzą ze sklepu Jysk i trzymam tam próbki pielęgnacji i szminki. Wszytskie produkty makijażowe są schowane w szufladzie co widzicie na poniższych zdjęciach.



Marmurowy jednorożec został kupiony w 2016 jakoś i pochodzi ze sklepu z używaną odzieżą. Wcześniej stał na szafce nocnej jednak po tym jak kotka go niechcący zwaliła na podłogę (i nie zbił się) przeniosłam go tutaj. Podstawki na biżuterię pochodzą z Home&You (ptaszek na gałęzi) i z Tigera (srebrny lisek i wieszak na łańcuszki).

*kociarze zrozumieją*

Szkatułka po środku to prezent od mojego taty dla mojej mamy przywieziony z gór ponad 30 lat temu. Te po bokach pochodzą ze zwykłych sklepów, więc nie wiem skąd dokładnie pochodzą, szczególnie, że ta po lewo to był prezent od męża kilka lat temu.




W szufladzie z tyłu mam akrylowy pojemnik jeszcze z biedronki kupiony lata świetlne temu. W nim są moje odżywki, top coaty i lakiery do paznokci, pilniki są w przezroczystej kopercie na pierwszym planie. Przed akrylowym pudełkiem są moje próbki z Neauty Minerals. Po lewej stronie mam pudełko z miniaturkami z Annabelle Minerals oraz pudełko z produktami mineralnymi, które nie mieszczą się do białego pudelka z przodu.


W płaskim białym pudełku po jakieś rzeczy z Wittchena trzymam wszystkie podręczne produkty do makijażu po jakie sięgam najczęściej. W szafce pod spodem trzymam pudełko z rzeczami do projektu denko, lokówkę, prostownicę, chusteczki nawilżane itp.


jakie to ciekawskie
Jak widać moja toaletka jest tak na prawdę biurkiem. Nie jest jeszcze w tym miejscu idealnie, bo brakuje podświetlanego lustra. Jest ono potrzebne ze względu na to, że siedząc na krześle jestem ustawiona bokiem do naturalnego światła.

A jak wyglądają Wasze "stacje dowodzenia"?

piątek, 14 września 2018

Projekt denko maj, czerwiec, lipiec, sierpień oraz wrzesień 2018

Cześć Wszystkim!


Projekt denko to ten cykl, z którego posty nie pojawiają się tutaj często ze względu na to, że używam kilka produktów na raz np szamponów czy żeli pod prysznic. Tydzień ten a następny tydzień następny żel itd. Z tego też powodu nie zużywam często kosmetyków, raczej w jednym czasie kończy się kilka. Dziś nie mam ich dużo, bo więcej będzie w następnym denku, wiele produktów mam wykończonych w połowie lub w 2/3.



Tusz do rzęs Alverde All In One, używam obecnie 2 opakownaie, które gdzieś za miesiąc też się skończy. Bardzo lubię ten tusz, szczoteczka jest fajnie wygięta i pasuje do mojego kształtu oczu. 

Vianek Peeling do ciała odżywczo-wygładzający. Miał wiele zalet i trafił nawet do ulubieńców, jednak po dluższym czasie zauważyłam, że powoduje on drobny trądzik na dolnej części pleców i na nogach więc, na pewno nie wrócę do niego. A szkoda...

Matujący puder z efektem soft focus od Alverde lubiłam bardzo. Jak widać na zdjęciu nie dałam rady zużyć go przed końcem jego ważności. Wiem, że wiele osób długo używa niektóre kosmetyki po upływie ich ważności, jednak tutaj puder skamieniał i bardzo ciężko było go wydobyć. Mój puder był w odcieniu 010 cashmere i z chęcią kupię go ponownie.

Szampon wzmacniający z Vianka chwaliłam wiele razy, słabo się pieni i to jedyna wada, która też nie dla każdego będzie wadą. Jak pozużywam kilka szamponów to kupię go ponownie.

Alterra Balsam dezodoryzujący o zapachu melisy i szałwi sprawdzał się fajnie. Może nie był hitem podczas grubo ponad trzydziesto stopniowych upałów, ale bardzo go lubiłam i chyba trochę przyzwyczaiłam się do tego zapachu.

Teraz hit, o którym też już wspominałam wiele razy, kupiłam nawet już następne opakowanie, choć jeszcze nie skończyłam obecnego płynu micelarnego z Nuxe to ten z Sylveco lipowy jest w szafeczce i czeka na swoje użycie.

Vianek odżywczy żel pod prysznic z serii odżywczej szału na mnie nie zrobił i nie kupię go ponownie, ot żel jak żel.

Nuxe nirvanesque krem pod oczy lubię niezmiernie. Jak się już kończy i nie chce nić lecieć, po prostu można rozciać opakowanie, ja właśnie tak zrobiłam po zrobieniu zdjęć. Krem szybko się wchłania i fajnie działa z innymi kremami do twarzy.

Już się boję ile tego będzie w następnym denku :D

niedziela, 2 września 2018

Na nich się zawiodłam

Cześć Wszystkim!

Poprzednio pisałam tutaj o kosmetykach z firm Sylveco i Vianek, które mi się sprawdziły. Dziś będzie odwrotnie, czyli trochę sobie ponarzekam.


Tak na prawdę na zdjęciu powinno byc więcej produktów jednak nie posiadam kremów ponieważ wszystkie porozdawałam.



Nie sprawdził się chociażby lekki krem nagietkowy, który ani swoim zapachem ani działaniem nie zachęcał do użycia. Tak samo krem pod oczy, który jak jest napisane na opakownaiu jest hipoalergiczny. Nie zostawiał mgły na oczach aż takiej jak jego kolega z ekstraktem z chmielu, ale też się nie spisał. Ciężko się wchłaniał, musiałam go tak mocno wklepywać, że miałam skórę czerwoną,

Na kilka dni przed ślubem powróciłam do mojej ulubionej pasty z Elmexa gentle whitening. Byłam do tego zmuszona po tej okropnej paście z Sylveco. Chyba nigdy nie widziałam moich zębów tak poszarzałych. Miałam też po niej wrażenie, że moje zęby są niedomyte.

O co chodzi z tym atomizerem w tym olejku? Mam długie włsoy. Obecnie gdyby nie brakujące 5 cm byłby do pasa, mimo tego po jednej pompce olejku nałożonego na końce włosów wyglądają one na przetłuszczone kiedy rano je czesze. Nie da rady wydobyć go mniej. Dla mnie to pieniądze wyrzucone w błoto. Powędrował on do mojej mamy.

I teraz "hit hitów", czyli peeling, który się zmywa i zmywa i zmywa a i tak ma się tłustą skórę. Peeling sam w sobie nie działał jakoś dobrze na moją skórę. Wiele osób poleca z Sylveco peeling enzymatyczny, więc może on byłby dla mnie lepszy.

I to już wszystkie kosmetyki z Sylveco i Vianka, które mi się nie sprawdziły i do których na pewno już nie wrócę.

U Was też były jakieś niewypały kosmetyczne?

niedziela, 19 sierpnia 2018

Hity z Sylveco i Vianka

Cześć Wszystkim!
Jesli śledzicie mojego bloga to możecie kojarzyć, że w lutym i kwietniu kupiłam w sumie sporo produktów firm Vianek i Sylveco. Jak to zwykle bywa ntrafiłam na perełki jak i na buble, do których na pewno nie wróce. Jeśli ktoś chce nadrobić zaległości to zapraszam do skopiowania linków z moimi poprzednimi postami: https://szkielkopisze.blogspot.com/2018/02/sylveco-i-vianek.html

https://szkielkopisze.blogspot.com/2018/04/nowosci-z-firmy-vianek.html



Peeling do skóry głowy z kwasem salicylowym: bardzo tani i bardzo dobry. Jeśli masz tłustą skórę głowy i często myjesz włosy to pewnie miewasz trądzik czasami we włosach lub przy lini włosów. Ja mam tak często przy lini włosów na karku. Ten peeling łatwo się aplikuje i łatwo zmywa a krostki znikają, czego chcieć więcej.

Olejek do demkijażu kupiłam po tym jak skończył się mój ulubiony produkt z Lovingeco. Olejek jest świetny, bo nie zostawia mgły na oczach i faktycznie rozpuszcza makijaż nawet wodoodporny tusz do rzęs. Nie powoduje on także jakiegoś wysypu krost ani nie podrażnia więc dla mnie super.

Od lat mam swój ulubiony krem do rąk z Nuxe z serii Reve De Miel, także nawet nie szukałam jego zamiennika ani nie myślałam o innym produkcie. Z ciekowości i dlatego, że znacznie tańsze, kupiłam kilka kremów z Vianka.  Narazie uwielbiam ten czerwony, choć przyznam się szczerze, że pozostałych jeszcze nie używałam. Co ciekawe mój kot bardzo nie znosi tego zapachu, jaki ten krem posiada. Nie wiem jak mam określić ten zapach, mi nie przeszkadza, ale domyślam się, że pewnie pachnie morwą. Nawilżenie dłoni jest długotrwałe i na prawdę ten krem się sprawdza.

Żel do mycia twarzy, który tak fajnie pachnie truskawkami <3 Dobrze myje twarz i nie wysusza skóry.

Wzmacniający szampon do włosów był już w ulubieńcach i nadal zdania nie zmieniam. Świetnie myje włosy i nadaje im objętość.





Żel do mycia ciała o zapachu mięty jest mega fajny. Nie powoduje i niweluje już obecne krostki np. na plecach czy udach, szczególnie chodzi mi o takie potówki. W lato w te upały obecne i te przeszłe taki żel to zbawienie.

Hibiskusowy tonik do twarzy to hit hitów, tak samo jak płyn micelarny opisany niżej. Ja go uwielbiam, dla mnie rano jest świetny, ponieważ nie powoduje ściągnięcia skóry na twarzy po myciu czymkolwiek. Jeśli nie wiem jaki krem nałożyć na twarz i będę się zastanawiać przy śniadaniu to spokojnie mam na to czas, bo po tym toniku mam uczucie jakbym już krem jakiś miała na sobie :D.

Żel do higieny intymnej jest bardzo dobry, robi to co taki produkt powinien, a dodatkowo jeszcze taka prywatna moja preferencja: bardzo lubię produkty do higieny intymnej z wyciągiem z kory dębu.




Na koniec istna perełka. Wiem, że nie tylko mnie ten płyn micelarny podpasował. Podczas jego używania mój mąż często wspominał przy całowaniu, że ładnie mi skóra na twarzy pachnie "jakimś kwiatem", więc to chyba jest dobry dowód na to by go kupić. Tak na serio serio to płyn nie wysusza mojej skóry i ładnie zmywa resztki makijażu. Uwielbiam zapach kwiatów lipy także dla mnie jest to mega przyjemne.



A jak tam u Was, macie jakieś swoje perełki z Sylveco lub Vianka? W następnym poście napisze o bublach jakie posiadam z tych firm.

sobota, 28 lipca 2018

Ulubieńcy lipca

Cześć Wszystkim!

Co spodobało mi się w lipcu? Tego możecie się dowiedzieć w tym poście.


Jako brązera lubiłam używać produktu z Neauty Minerals o nazwie Sweet Cocoa, do którego dawałam na policzki róż również z tej samej firmy o nazwie Summer Haze. Róż jest połyskujący, bo jakoś takie latem wole, a zima powracam do matów.


Na zdjęciu poniżej widać jak prezenują się na dłoni szminka i błyszczyk z Lily Lolo. English Rose to świetny produkt, pieknie pachnie czekolada, wygląda subtelnie na ustach i się nie klei. Po kilku godzinach noszenia go, po demakijażu usta są bardzo wygładzone.


Poniżej są swatche od dołu patrząc prasowanego cienia stark Naked z Lily Lolo oraz rozświetlacza z tej samej firmy. Champagne illuminator świetnie sprawdza się do wieczorowych makijaży lub jako cień do powiek. Cień nie jest mocno napigmentowany, ale zamierzam w przyszlości kupić bazę do cieni. Sam kolor jest fajny na codzień choć ciężko stwierdzić czy to róż czy beż czy może różo-beż.


Tutaj natomiast nie ma mowy o słabej pigmentacji. Cień z Nude By Nature ma zajebiaszczą pigmentację i obłędnie wygląda na powiekach, szczególnie, że mam zieloną tęczówkę. Jest to kolor miedzi zmieszanej ze złotem i faktycznie pasuje on do nazwy Sunrise.


A jak wyglądają Wasi ulubieńcy? :)


poniedziałek, 23 lipca 2018

Zakupy z Katowic

Cześć Wszystkim!

Tak jak wspominałam pokażę Wam dziś co kupiłam w Katowicach. Z dwoma wyjątkami co prawda, ale kto by się czepiał :D




Zawsze zwracam też uwagę na kolor dekielków, bo wiem, że jeśli kolorystycznie nie będą pasować do wystroju wnętrz w moim mieszkaniu to niechętnie będę ich potem używać. Wtedy kiedy je kupowałam to wybrane świece były za 60 zł a druga sztuka była 70% taniej. Zapachy jakie wybrałam to Bergamotka oraz Sea Salt & Maple Popcorn.


Zapomniałam również pokazać Wam próbek, które dostałam w sklepie Lily Lolo. Już próbowałam różu Doll Face i bardzo mi się podobał.


W Homli kupiłam 2 mini świeczki i wosk o tym samym zapachu Hot Chocolate, który już kiedyś miałam i uwielbiam oraz jeden wosk Blueberry Muffin, wszystkie z Kringle Candle. Dodatkowo, wiecie fajnych serwetek nigdy dość.



Z Pandory kupiłam sobie zawieszkę w postaci papugi, którą przyczepiłam dopiero po powrocie oraz konika morskiego i kotka. 2 ptaki w kółku dostałam od męża :)



Cięzko mi było znaleźć Douglasa, w którym mogłabym obejrzeć sobie i popróbować kosmetyki z Nude By Nature. Na szczęście, bez pomocy pracownic w jednej z drogerii tej sieci, znalazłam taką drogerię, gdzie te kosmetyki były. Rozświetlacz w sticku był wyprzedany, ale udało mi się znaleźć fajny cień do powiek. Jest to odcień 04 Sunrise w przepięknym opakowaniu w kolorze rosegold. Skorzystałam z ostatniego dnia obniżki 20% vip czy coś takiego, także dzięki temu wydałam na ten cień trochę mniej.

Kupiłam jeszcze bluzę i koszulkę, ale to pokażę może kiedy indziej.

I to by było na tyle, idę na obiad i na zakupy :)