Cześć Wszystkim! Hi Everyone!
Dziś tylko krótka wypowiem się na temat mojego 1 podejścia do marki NARS.
Na kilka dni przed ogłoszeniem, że ta marki pojawi się w Polsce w Sephorze we wrześniu tego roku, kupiłam przez internet oryginalny róż tej firmy o nazwie Taos. Jak dobrze wiecie lub nie, ja nie używam kosmetyków z parabenami. Byłam święcie przekonana, że w tak drogim produkcie firmy tak znanej na świecie nie będzie parabenów. Jakież było moje zdziwienie, kiedy na kartoniku przeczytałam skład i 2 pozycje, którymi są parabeny: metylparaben i propylparaben. Swojego czasu dość dużo czytałam w internecie publikacji oraz artykułów na temat szkodliwości parabenów lub ich braku i postanowiłam, że strzeżonego Pan Bóg strzeże i tym konserwantom podziękowałam. Oczywiście ktoś powie, przecież możesz zwrócić produkt. Wszystko fajnie, tylko byłabym stratna kilkanaście złotych za przesyłkę kurierem do mnie oraz musiałabym zapłacić za wysyłkę z powrotem do siedziby firmy, od której ten róż kupiłam. Co daje razem ok. 1/3 wartości produktu :/
Swoja drogą zastanawiające jest to, że firmy które sprzedają tańsze produkty makijażowe są w stanie zawrzeć w opisie produktu jego pełny skład, a NARS nie. Czytałam także na ich stronie oficjalną wypowiedź na temat stosowania parabenów i jakoś mnie ona nie przekonała. Oczywiście jakby ktoś pytał to sławny na całym świecie róż Orgasm również ma paraben/parabeny. Coś czuje, że jak już firma wejdzie do Polski to za dużo produktów nie kupię...
Róże z Narsa bardzo mi się podobają ale jeszcze żadnego nie mam. .
OdpowiedzUsuńJa jeśli jakiś już kupię, w co wątpię, to tylko ten, w którym nie ma parabenów w składzie.
Usuń