Tak jak wspominałam w ostatniej notce o mojej pielęgnacji porannej tak dziś przychodzę do Was z aktualizacją pielęgnacji wieczornej. Poniżej macie linka do skopiowania i wklejenia w okno przeglądarki o tym czego rok temu używałam na twarz przed snem:
https://szkielkopisze.blogspot.com/2017/07/moja-bardziej-naturalna-pielegnacja.html?m=0
Najpierw demakijaż, czyli w moim przypadku Łagodzący olejek do demakijażu z Vianka, który rozpuszcza wszystko nawet wodoodporny tusz do rzęs.
Do mycia obecenie dokańczam kremowy żel z SVR, z którego nie jestem zadowolona i już na półce widać czym go niedługo zastąpię, czyli żelem o zapachu truskawkowym z Vianka.
Następnie przemywam twarz tonikiem hibiskusowym z Sylveco lub płynem micelarnym z Nuxe, który pokazywałam w poprzedniej notce.
Nadszedł czas na kremy. Tym razem nakładam Łagodzący Krem pod oczy z Sylveco, który jest lepszy niż jego kolega z Vianka jednak też bez szału i chyba wrócę do Nirvanesque z Nuxa. Krem na noc to tym razem pełnowymiarowa butelka z atomizerem typu airless, bo rok temu była miniaturka, i jest to krem z firmy Nuxe z serii Nuxellence Detox. Moja cera bardzo się z nim lubi i nie mam po nim uczucia suchości i potrzeby nałożenia drugiej warstwy kremu. Lubię go tak bardzo, że miniaturkę zabieram ze sobą na wyjazd na początku lipca.
W następnej notce pokażę Wam moje kosmetyki ponadprogramowe, czyli maski, maści i inne dobrodziejstwa.
Obecnie poszukuję dobrego serum z witaminą C na noc pod krem i chyba skuszę się na Liq, ale nie jestem pewna.
A jak to wygląda u Was? Chętnie się dowiem czego używacie przed pójściem spać.
P.S.- Pogoda na południu Kujaw jest tragiczna 15 stopni i pada z przerwami...