Łączna liczba wyświetleń

środa, 3 stycznia 2018

Kalendarz adwentowy z Alverde

Cześć Wszystkim :)



Pod koniec listopada skusiłam się na mój 1 w życiu kalendarz adwentowy i w dodatku z kosmetykami naturalnymi. Wiem, że są to w większości miniaturki, próbki, jednak jak każda Polka nie mam dostępu stacjonarnie do DM w Polsce. Można robić zakupy na allegro(tak jak w moim przypadku) lub poprzez inne strony, jednak dla mnie to zakup tego kalendarza dał mi możliwość przetestowania wielu kosmetyków na raz. Cena takiego kalendarza to niecałe 20 euro, jednak w grudniu na polskim allegro ceny tych kalendarzy szły bardzo w górę. Mnie udało się go kupić za 110 zł.


Na moim insta (pristinepaisley) codziennie pokazywałam zawartość poszczególnych okienek.

Czy coś mnie nie urzekło w tym kalendarzu?


Te formy do wykrawania pierników są jak dla mnie niepotrzebne. Za to ciekawe są nasionka słonecznika do zasiania. W moim mieszkaniu jest tylko 1 parapet więc jak już to słoneczniki wyrosną w biurze. :)
W środku były: szampon, 2 żele pod prysznic, odzywka do włosów, 1 pomadka ochronna, 1 pomadka barwiąca, 2 zestawy ampułek do twarzy, 2 masła do ciała, sól do kąpieli, maseczki, kremy do twarzy i wiele innych.













A Wy mieliście ten kalendarz? Jak Wam się podobał?

wtorek, 2 stycznia 2018

Sylwestrowe OOTD

Cześć Wszystkim :)


 W sylwestra nigdzie nie szliśmy z moim lubym i zostaliśmy w naszym nowym mieszkaniu, co jednak nie równało się z siedzieniem w dresie :) Założyłam sukienkę, która ma 4,5 roku i kupiłam ją w Stradivariusie. Jes w kolorze ecru z taką bajeczną falbaną, która świetnie wygląda w tańcu czy poprostu jak się chodzi. Do tego zwykłe czarne, prześwitujące rajstopy i płaskie buty z Wittchena. Do tego założyłam, również starą już kurtkę/żakiet z New Yorkera. Jest ona czarna, ma poszarpane brzegi i jest przeszyta srebrną nicią, jest troszkę krótsza i ma styl a la ramoneska. Nadaje się swietnie na takie okazje. Do tego miałam lakier do paznokci Luxedo z Essie, bo nie mogłam znaleźć wśród kartonów innych lakierów xD Jeśli chodzi o biżuterię to założyłam kolczyki i naszyjnik z białego złota z diamentami i szafirami, które były zeszłorocznym prezentem jak i mój piercionek zaręczynowy i 2 inne pierścionki.




Myślę, że strój w takich kolorach świetnie sprawdzi się na wiele okazji, do tego zawsze jak mam na sobie tę sukienkę to słysze, że byłaby świetna na ślub :) Także może ktoś się zainspiruje, bo ja już swoją wymarzoną suknie ślubną mam i wisi w garderobie.

A Wy jak spędziliście Sylwestra?

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Wróciłam

Cześć Wszystkim :)


Trochę mnie tutaj nie było, ale przeprowadzka, planowanie ślubu oraz remont i stawianie na nogi mojego biura było trochę czasochłonne. Nie ukrywam także, że ze względu na ogromną ilość blogów, które powstają tylko po to by zarabiać pieniądze lub czerpać inne profity znacznie zniechęcają do prowadzenia bloga. Za moich czasów (miałam blogi jako nastolatka, a za 2 miesiące skończę 30 :)) blogi miało się z czystej pasji, dla zabicia nudy, z powodu szukania znajomych o takich samych zainteresowaniach. Teraz to tylko oczekiwanie na darmoszki, produkty do testowania, rozdanie za rozdaniem i polecanie strasznych szmir, bo sponsor zapłacił. Blogów w starym stylu jak na lekarstwo.

Ja się nie dam. Mieszkam teraz w nowym gniazdku, które wspólnie z lubym uwiliśmy, więc rozpoczęłam kilka dni temu nowy rozdział w moim życiu. Szumnie to brzmi, ale tak jest. W związku z tym mam motywacje i różne tła do zdjęć:D

Także wrcam moi mili i życzę Wam szczęścia i zdrowia w Nowym Roku :) Już w tym tygodniu nowe notki.

niedziela, 23 lipca 2017

Ulubiona naturalna kolorówka/ My favourite natural makeup cosmetics

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!

Były już tutaj pokazywane moje ulubione kosmetyki naturalne z sekcji pielęgnacyjnej wiec przyszedł czas na kolorówkę.



Do twarzy nie ma  zbyt wielu ulubionych kosmetyków, jednak mam te 3 i są one świetne. Rozświetlacz z Lavery pojawił się w moich pierwszych ulubieńcach naturalnych. Jest on w odcieniu 02 Shining Pearl i jest on w kremie, co może odpowiadać niewielu jednak dla mnie jest idealny. Puder z Alverde 010 |Cashmere z efektem Soft focus to coś z czego byłam bardzo zadowolona już po 1 aplikacji. Dodatkowo pięknie pachnie, chociaż nie wiem czym. Ładnie wyrównuje kolor cery jednak nie jest to bardzo kryjący puder.od końca kwietnia ciesze oko różem mineralnym w odcieniu Dusty Pink z Amilie. Jest to iskrzący brudny róż, który przepięknie wygląda na policzkach szczególnie latem kiedy mocna świeci słońce.



Kredka do oczu z Purobio nr 28 jest moim ideałem. Idealnie miękka ale nie łamliwa i nie rozmazująca się. Kolor także jest strzałem w dziesiątkę, bo to taki szary brąz. Cienie z Lily Lolo, całe 3 sztuki, które posiadam są moim oczkiem w głowie i je uwielbiam, chcę kupi,c następne kolory. obecnie mam Pink Champagne, Miami Taupe i Sticky Toffee. Cień z Purobio  nr 1 to przepiękny szampański odcień, który jest cieniem idealnym. Cień ma całe 2,5 g oraz możliwość włożenia go do palety magnetycznej :)




Naturalne kosmetyki do ust- to coś na czym mi bardzo zależało, biorąc pod uwagę,jak wiele tego typu kosmetyków zjadamy w ciągu roku. Błyszczyk 40 Lovely Violet z Alverde w odcieniu fiołkowym lub mauve, jak kto woli, idealny kolor dla mnie, pięknie pachnie i tak też wygląda na ustach. Pięknie również podbija kolor zielonych oczu. Bardzo żałuję, że tę matową szminkę w kredce z Alverde w odcieniu 20 Magenta Love nie mogę kupić w innych odcieniach. Są jeszcze 2 inne, ale mi nie odpowiadają. Tutaj mamy piękny malinowy odcień, matowy, ale komfortowy dla ust, pachnie również jagodami i bardzo wygodnie się nakłada. produkty do ust z Lavery u mnie sprawdzają się świetnie. Posiadam 2 błyszczyki w odcieniach 12 Hazel Nude oraz 08 Rosy Sorbet a także szminkę 35 Dainty Rose. Na razie nie mam wielu konturówek, jednak ta jedna z Alverde skradła moje serce. Jest to odcień 16 Pretty Mauve i jest automatyczna, co jest niezwykle wygodne. Jest trwała i łatwa aplikacji, a sam odcień pasuje do wielu moich szminek. Sekcję ustną :D zamyka szminka z Alverde w odcieniu 03 Rosy Nude. Delikatna, trochę jak moje usta, ale lepsze.




Brakuje mi jakiegoś fajnego eyelinera, tuszu, podkładu i korektora, które skradłyby mi serce i które mogłabym polecić. Niestety do tej pory nie natrafiłam na nic takiego. Za to moja kolekcja sprawdzonych, naturalnych kosmetyków powoli się powiększa.

A jakie są wasze sprawdzone naturalne kosmetyki do makijażu?
Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)

niedziela, 16 lipca 2017

Moja bardziej naturalna pielęgnacja rano- po pół roku/ My more natural skincare in the morning

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!



Mycie
Rano myję twarz mydłem w piance z Pure Soap o zapachu Green Tea, czyli zielonej herbaty. Z tą marka bardzo się polubiłam. Pianka sprawdza się świetnie, a coś więcej zdradzę w osobnym poście.
Krem na dzień Martina Gebhardt Emulsja do cery wrażliwej i alergicznej oraz emulsja do cery tłustej i zanieczyszczonej. Używałam kilku próbek tych emulsji i obie przypadły mi do gustu. Nadal liczę na poprawę pogody z 21 stopni do może 35? Dlatego też na razie nie kupię pełnowartościowej wersji, bo kremy z filtrem też trzeba zużyć.

Płyn micelarny

Przemywam twarz tym samym micelem co wieczorem, ponieważ oprócz wody różanej tylko ten się u mnie sprawdza.

Krem
Ostatnio używałam kilka próbek kremów od Martiny Gebhardt: z szałwią i z masłem shea i byłam z nich bardzo zadowolona. Obecnie używam już kremów z filtrami, ponieważ pogoda na kujawach pomimo burz i deszczu trochę się poprawiła i bez filtru ani rusz. Kremy, o których wspominam na początku świetnie sprawdzały się pod makijaż na mojej tłustej cerze.

Krem pod oczy
Tutaj zaskoczenia nie ma, o ile czytaliście poprzedni post. Ten krem z Lavery jest dla mnie idealny: świetny pod makijaż, nie zapycha porów, odświeża skórę oraz ją nawilża i odżywia. Można by pomyśleć czego chcieć więcej :D
Tak to rano wygląda, jeśli chodzi o mnie. Bardzo mało produktów kupuję, również ze względu na zbliżającą się nieubłaganie przeprowadzkę (która się troszkę przesunęła). Nie chcę kupować na zapas, więc kupuję tylko to co potrzebuję.

Zapraszam za jakiś czas na post o mojej ulubionej naturalnej kolorówce, będzie to również wersja po pół roku :)
Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)

niedziela, 9 lipca 2017

Moja bardziej naturalna pielęgnacja wieczorem- po pół roku/ My more natural skincare in the evening - after 6 months

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!



Moja pielęgnacja wieczorna nie jest w 100% naturalna i pewnie nigdy nie będzie. Zdaję sobie z tego sprawę, nazywam ją jednak tak, bo w porównaniu z tym co używałam z 10 lat temu jest ogromny postęp. Zawsze byłam wręcz zmuszona do zwracania uwagę na swoją pielęgnacje i bycie w tym sensie bardzo rygorystyczną. Od kiedy zaczęłam dojrzewać pojawił się na mojej twarzy i nie tylko trądzik i tak razem trwamy w takim związku do tej pory a mam już 29 lat.



Demakijaż
Do demakijażu używam magicznego produktu z Glov. Dlaczego magicznego? Wystarczy tą rękawiczkę zmoczyć samą wodą i przetrzeć twarz. W moim przypadku zmywam Glovem tak makijaż oczu jak u twarzy czy ust. Na pewno za jakiś czas kupię sobie następnego Glova :D


Mycie
Zamiennie stosuje wieczorem do mycia galeretkę z Lovingeco oraz żel z Bioetiq. Obydwa produkty szczerze polecam, zmywają makijaż twarzy i nie tylko w dodatku po galaretce twarz jest taka milusia w dotyku.

Po myciu używam płynu micelarnego z płatkami róży z Nuxe, który jest moim ulubieńcem od wielu lat. z powodzeniem zmyje jakąś resztkę tuszu, która się gdzieś tam jeszcze ostała.



Serum

Olejków do twarzy mam kilka jednak obecnie używam pod krem olejku z maruli. Traktuje je jako serum pod krem mające na celu walkę z zmarszczkami :)

Krem na noc

Nuxe Nuxellence Detox. Ten krem mam w kilku miniaturkach, które znalazłam w moim pudle w szafie z różnymi próbkami i niechcący stał się moim bohaterem. Po masakrycznym wysypie krost na mojej twarzy i nie tylko po wizycie w makdonaldzie z 2 miesiące temu (mojej ostatniej wizycie tam) myślałam, że już nic mi nie pomoże. A tu proszę ten krem sprawił, że moja cera nie jest już jak papier ścierny, co jest dla mnie wielka ulgą. Ulgę też odczuwam zaraz po posmarowaniu się nim. Zamierzam kupić pełną wersję.

Krem pod oczy

Obecnie używam pod oczy na noc kremu z Lavery z koenzynem Q10, bio-malwą oraz bio-maslem shea. Sprawdza się bardzo dobrze, skóry w okół oczu jest zrelaksowana, siedzi sobie na hamaczku i pije mojito :D

Pielęgnacja ust

Od lat jestem wierna masełku z Nuxe z serii reve de miel. Niech was nie zwiedzie miel, czyli miód ponieważ masełko pachnie grejpfrutowo. Posiada conajmniej 78% skaldników pochodzenia naturalnego i jak dla mnie nie ma lepszej mazi do ust. Dodam jeszcze, że na ustach nie błyszczy się jak typowy błyszczyk co dla wielu osób może być zaletą.

To by było wszystko, jeśli chodzi o moją pielęgnację wieczorem. Zapraszam za tydzień na post o kosmetykach, których używam rano. Cały czas staram się szukać dobrych jakościowo i składowo odpowiedników moich kosmetyków, których używałam kiedyś. Chciałabym docelowo mieć sprawdzoną wieloletnią kosmetyczkę z produktami o dobrych składach.


Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)

niedziela, 2 lipca 2017

Ulubieńcy czerwca/ June's favourites

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!

Czerwiec jak dla mnie wlókł się niemiłosiernie, ale zwalam tę sytuację na pogodę, która w porównaniu z poprzednim rokiem jest fatalna. Mam 3 ulubieńców, akurat sami makijażowi.




Błyszczyk z Lavery w odcieniu Hazel Nude to już mój drugi błyszczyk z tej serii. Uwielbiam je, nie są klejące, ładnie pachną i pięknie wyglądają na ustach.


Cień mineralny z Lily Lolo w odcieniu Sticky Toffee to jak dla mnie idealny zamiennik cienia z Maca o nazwie All That Glitters. Jest to złoto, ale pobrudzone brązem lekko i przepięknie wygląda przy zielonych oczach szczególnie latem. Na dodatek cienie z tej marki jakie posiadam bardzo wygodnie noszą się na powiekach, zawsze mam wrażenie, że nie mam na nich makijażu :D


Róż z Amilie to jest miłość od pierwszego wejrzenia. Dusty Pink sprawia, że moja cera i cała twarz wygląda zdrowiej a te drobinki błyszczące pięknie mienią się w słońcu.


Tutaj swatche błyszczyka, cienia oraz różu :)

Mało robiłam ostatnio zakupów kosmetycznych to i ulubieńców nie za dużo. Z resztą nigdy nie wybieram ich na siłę :) Macie może jakieś kosmetyki od Amilie lub Lily Lolo i możecie polecić? Z chęcią się zapoznam, możecie zostawiać linki do swoich postów na ten temat :)
Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)

niedziela, 11 czerwca 2017

5 naturalnych szminek- porównanie/5 natural lipsticks- comparison

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!

Czy Wy też macie czasami problem kiedy szukacie informacji na temat danego kosmetyku naturalnego? Kiedy wcześniej szukałam w internecie swatchy szminek z Maca to nie miałam z tym problemu. Inaczej jest kiedy szukam np swatchy szminek Benecos czy Couleur Caramel. Swatche są znikome, lub zrobione w kiepskim świetle. Niestety same zdjęcia szminek na stronach, które je sprzedają są często niewystarczające.

Moim zdaniem bardzo przydatne są w takim przypadku filmiki w internecie. Niestety jest ich jak na lekarstwo. Najczęściej są one w innym języku co nie jest pomocne. Ja akurat znam płynnie angielski, ale np niemieckiego i francuskiego czy włoskiego nie, a w tych językach najczęściej znajdowałam filmiki o interesującej mnie tematyce. Nie każda jutuberka zna angielski czy polski i ogólnie szukanie zdjęć czy informacji na temat jednej szminki mogło zająć wiele godzin czy dni, a to mnie niezwykle irytowało.

Zauważyłam, że do tej pory niesłabnącym zainteresowaniem cieszą się na moim blogu posty/recenzje porównawcze chociażby szminek czy konturówek do ust. Dlatego też postanowiłam, że zrobię tym razem tego typu post, ale o szminkach niszowych, czyli naturalnych z o wiele lepszym składem, ale nie koniecznie łatwo dostępnych.


Szminki jakie tutaj zobaczycie pochodzą/zostały wyprodukowane w różnych krajach, mają różne kolory, odcienie i wykończenia. Nie są pogrupowane w jakieś konkretne kategorie, po prostu to co mam to pokazuje (mowa oczywiście nadal o szminkach).



Alverde Color & Care odcień 03 Rosy Nude 

waga- 4,6 g
cena- 3,45  euro/ ja kupiłam za 29 zł
dostępność- drogerie DM/ Allegro

Ricinus Communis Seed Oil*, Copernicia Cerifera Cera*, Euphorbia Cerifera Cera, Rhus Verniciflua Peel Cera, Talc, Silica, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Prunus Amygdalus Dulcis Seed Oil*, Glycine Soja Oil*, Olea Europaea Fruit Oil*, Bambusa Arundinacea Leaf Extract*, Rosa Centifolia Flower Extract*, Rubus Idaeus Fruit Extract*, Alcohol*, Cocos Nucifera Fruit Extract, Caprylic/Capric Triglyceride, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citronellol**, Benzyl Benzoate**, Citral**, [+/- Mica, CI 77891, CI 77163, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 75470, CI 77742, Ruby Powder, Calcium Aluminum Borosilicate, Tin Oxide, CI 77007] * ingredients from certified organic agriculture ** from natural essential oils

Ten kolor to taki trochę "moje usta tylko lepsze". Utrzymuje się dość długo, nie zjada się dziwnie ani nie wchodzi w zmarszczki na ustach, czy jak to się nazywa. Pachnie owocowo, a jej data ważności to akurat w moim przypadku 03.2019. Z ciekawostek ten kosmetyk ma certyfikat Natrue. Jeśli chodzi o opakowanie to jakoś szczególnie zachwycona nie jestem, bo wygląda ono tanio i podczas zakupu nie ma na sobie żadnych zabezpieczeń przed otworzeniem. Na pewno kupię w przyszłości jeszcze jakiś odcień.



 Felicea szminka kolor 24 szary róż

waga- 4,0 g
cena- 29 zł
dostępność- sklep oficjalny internetowy Felicea i kilka innych sklepów internetowych oraz kilka miejsc stacjonarnie, info na str producenta.

SKŁAD:


Ricinus Communis Seed OilOlej z nasion rącznika pospolitego (olej rycynowy)
Capric TriglycerideUwodornione glicerydy z oleju kokosowego
Hydrogenated Vegetable OilUwodorniony olej roślinny
Butyrospermum ParkiiMasło shea
Candelilla CeraWosk Candelilla
Copernicia Cerifera CeraWosk Carnauba
Cera AlbaWosk pszczeli
Hydrogenated Coco GlyceridesUwodorniona mieszanina monoglicerydów oleju kokosowego
MicaMika
Hydrogenated Palm GlyceridesNasycony olej z pestek palmy olejowej
Tocopheryl AcetateWitamina E
C.I. 77891Mineralny biały pigment (21, 22, 23, 24, 25, 26)
C.I. 15850Czerwony pigment (21, 22, 23, 24, 25)
C.I. 77491Czerwony mineralny pigment (22, 24, 25, 26)
C.I. 77492Żółty mineralny pigment (22, 24, 25, 26)

Wspominałam o tym już przy okazji posta gdzie prezentowałam Wam swoje zakupy w sklepie Felicea. Ta szminka to nie jest szary róż jak ja ocenia producent. W dodatku kolor sam w sobie mi się nie podoba (kwestia gustu). Zapach też jest nie dla mnie, ale jest on charakterystyczne dla produktów do ust tej marki. Posiadam również błyszczyk do ust i również on, pachnie landrynkami, co mnie odrzuca strasznie. Szminka szybko znika z ust więc jak dla mnie to niewypał straszny. Plus za inne opakowanie niż czarne, na tym tle na pewno się wyróżnia. Przy zamknięciu słychać "klik" :) Mój egzemplarz jest ważny do 01.2019.
Lavera  szminka Dainty Rose 35

waga- 4,5 g
cena- ja kupiłam za 27,90 zł

dostępność- sklepy internetowe

Skład: olej rycynowy*, wosk karnauba*, wosk z sumaka lakierodajnego,  wosk kandelila, olej jojoba*, masło shea*, olej kokosowy*, masło kakaowe*, olej kokosowy*, olej migdałowy*, oliwa z oliwek*, olej arganowy*, wyciąg z owoców rokitnika*, wyciąg z kwiatów malwy*, wyciąg z kwiatów róży stulistnej*, wyciąg z kwiatów lipy*, pochodna kwasu glicyretynowego, tokoferol, olej słonecznikowy, palmitynian askorbylu, alkohol*, aromat, limonen**, [+/- dwutlenek tytanu, mika, karmin, oksychlorek bizmutu, tlenki żelaza, ultramaryna].

Z wszystkich pokazanych tutaj to moja ulubienica. Świetnie się nakłada, jest bezzapachowa. Bardzo ładnie i naturalnie wygląda na ustach oraz równomiernie się zjada wytrzymując kilka godzin na ustach. W górnej części zatyczki jest element przezroczysty więc nie trzeba w kontenerku trzymać jej do góry nogami żeby widzieć jaki to kolor. Samo opakowanie jest schludne, czarne bez rewelacji, ale za to tutaj również słychać ten "klik" jeśli opakowanie jest domknięte. Mam ochotę na jeszcze inny odcień. Moja wersja jest ważna do 09.2019. Szminka ta posiada certyfikat Natrue.



 Couleur Caramel szminka nr 265

waga- 3,5 g
cena- 56,50 zł/ ja kupiłam za 48 zł

dostępność- sklep oficjalny firmy i sklepy internetowe

INGREDIENTS: RICINUS COMMUNIS (CASTOR) SEED OIL* – ASPALATHUS LINEARIS LEAF EXTRACT – EUPHORBIA CERIFERA (CANDELILLA) CERA – ASPARAGOPSIS ARMATA EXTRACT – HYDROGENATED OLIVE OIL STEARYL ESTERS – SHOREA ROBUSTA RESIN (DAMAR) – OLEIC/LINOLEIC/LINOLENIC POLYGLYCERIDES – PRUNUS ARMENIACA (APRICOT) KERNEL OIL UNSAPONIFIABLES – OLEA EUROPAEA (OLIVE) FRUIT OIL* – PRUNUS ARMENIACA (APRICOT) KERNEL OIL*– SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL* – BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER* – TOCOPHEROL – VINIFERA (GRAPE) SEED OIL* - PONGAMIA GLABRA SEED OIL – VITIS PARFUM (FRAGRANCE) [+/– MAY CONTAIN: CI 19140 (Yellow 5) – CI 15850 (Red 6) – CI 15850 (Red 7) – CI 77491 (Red iron oxide) – CI 77499 (Black iron oxide) – CI 45410 (Phloxine B) – CI 77891 (Titanium dioxide) – CI 77007 (Ultramarine)

Zdjęcie producent w ogóle nie oddaje odcienia tej szminki. Na wspomnianym przeze mnie zdjęciu ona wygląda jak odcień różu a w rzeczywistości to odpowiednik Blankety z Maca. Pomyślicie, zaraz zaraz, przecież Blankety ma wykończenie cremesheen a szminka Couleur Caramel jest matowa. Właśnie nie do końca. Niby w nazwie jest słowo matowa jednak tak na prawdę ja tego matu nie widzę. Dodatkowo pachnie trochę taka tania szminką z rynku. Co więcej to opakowanie, które ma przywodzić na myśl wszystko co ekologiczne i zdrowe u mnie po prostu się nie sprawdza. Przy wszystkich wspomnianych wcześniej szminkach wiemy, że są one dokładnie zamknięte tutaj tego "klik" nie ma. Bardzo łatwo taka szminka może się otworzyć. Za to jako jedyna przychodzi do Was w kartoniku. Na opakowaniu jest znaczek otwartego słoiczka i 12m i została wyprodukowana we Włoszech. Sama szminka jest ok, ale bez szału.



Benecos kremowa pomadka kolorowa odcień First Love

waga- 4,5 g
cena- ja kupiłam za 21,90 zł
dostępność- sklepy online

estry decylowe oliwy z oliwek, poliglicerydy hydroksystearynowe/linoleinowe/oleinowe, olej rycynowy*, krzemionka, wosk pszczeli*, olej z awokado*, wosk karnauba*, olej babassu*, oleinian oleilu, wosk kandelila, skrobia kukurydziana*, skwalen, tokoferol, zapach, limonen, linalol, [może zawierać: dwutlenek tytanu, karmin, tlenki żelaza, ultramaryna].


Ta szminka ma bardzo dziwną konsystencję, po nałożeniu na usta czuć takie mini bryłki takie drobne coś trochę jakby peeling do ust, ale to nie znika. Pachnie nie za ciekawie trochę jakby szminką i trochę jak wanilią, ale to nie jest zapach szminek mac. Kolor jest przepiękny i nakładanie tej szminkę jest bardzo wygodne. Opakowanie jest klasyczne czarne i trzeba usłyszeć taki klik, żeby się upewnić, że szminka jest na pewno zamknięta, co mi się podoba. Szminka została wyprodukowana w Włoszech a jej data ważności to 12 miesięcy od otwarcia. Nie wiem czy będę ryzykować z zakupem następnego odcienia przez te uczucie na ustach.


Podsumowując. Najtańszą szminką jest ta z Benecos, najdroższą ta z Couleur Caramel. Najlepsze opakowanie ma szminka z Lavery. Szminka o największej wadze to szminka z Alverde. Składy widać przy każdej z nich, ale do tego trzeba się już odnieść samemu, jednemu będą one odpowiadać a innym nie. Mam nadzieję, że taki post przypadnie Wam do gustu i może sami polecicie mi jakieś konkretne szminki naturalne do przetestowania.

Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)

niedziela, 4 czerwca 2017

Peeling z pestek róży- recenzja/ Rose seed peeling- review

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!


U mnie dziś burzowo cały dzień i aż nic się nie chce. Lenistwu nie wolno się jednak poddawać, więc dziś pójdzie w użycie już kolejny raz mój peeling z pestek róży z Olvity.


Moje pudełeczko kupiłam poprzez Allegro i za 100 gramów produktu zapłaciłam 9,99 zł. z racji tego, że robiłam większe zakupy nie poniosłam kosztów wysyłki.

Skład jest idealny, no bo czego tu więcej chcieć? Peeling pachnie obłędnie! Łączę go z olejkami i używam do twarzy jak i na całe ciało. oczywiście na zdjęciach widać, że jest go dużo bo były one robione tuż po zakupie :D


Przez ten naturalny skład wiemy, że drobinki rozłożą się w środowisku i nie zatrujemy ryb lub innych zwierząt.





Moja skóra po zastosowaniu tego peelingu jest miła w dotyku i czuć, że jest ta jakby nowa i świeża. Peeling ten łączę z olejkami z pistacji, pestek malin i marula.

Jestem więcej niż pewno, że kupię go ponownie. Na jego korzyść przemawia cena, wydajność, zapach i efekt jego działania oraz cudowny skład :)


Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)