Łączna liczba wyświetleń

sobota, 25 lutego 2017

Kosmetyki Felicea

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!



Dziś będzie post o kosmetykach z firmy Felicea. Postanowiłam zamówić gotowy zestaw o nazwie Delikatny i skorzystałam z promocji walentynkowej, gdzie do zamówień była dokładana gratis czerwona konturówka do ust. Brakowało mi kilku złotych do darmowej wysyłki więc dokupiłam balsam do ust barwiący na różowo. Zestaw kosztował 69 zł a balsam do ust 9 zł. 


Naturalna świeca sojowa o zapachu cynamonu sprawiła, że wnętrze paczki pachniało niczym ciasteczka. Da niektórych to niby wigilijny zapach jednak ja jakoś nie utożsamiam cynamonu tyko z tym okresem :) Jeszcze nie miałam okazji jej palić, ale z tego co wiem ma być zdrowsza niż te parafinowe.


Błyszczyk w odcieniu 33 Blada Malwa to taki brudny róż z drobinkami, raczej nie z tych bardzo kryjących.


Kredka do oczu nr 61 Grafit mam nadzieje, że sprawdzi się w roli zamiennika mojej ukochanej kredki z Yves Rocher w odcieniu Anthracite. Czerwona konturówka nr 71 Rubin pewnie nie będzie przeze mnie wykorzystywana codziennie, jednak na pewno ją poużywam.


Bardzo podoba mi się efekt balsamu do ust koloryzującego nr 11 Dla Kobiet, tak się nazywa, to tak jakby mieć szminkę i balsam w jednym. Natomiast jeśli chodzi o szminkę nr 24 Szary Róż, to jest to nie wypał moim zdaniem. Faktyczny jej odcień ma się nijak do samej nazwy, ani to szary ani róż. Dla mnie to jasny pomarańcz może wymieszany z karmelem? No nie wiem, z resztą zobaczcie na na zdjęciu na dłoni.

O lewej: konturówka do ust, konturówka do oczu, balsam koloryzujący do ust, błyszczyk i szminka.

Ogólnie z zamówienia jestem zadowolona, ale mogło być lepiej. Ciekawa jestem ich różu Soczysta Brzoskwinia. Teraz zabieram się za testowanie. Jakie macie opinie na temat kosmetyków Felicea? Fajnie, że podają składy na stronie firmowej :)

Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)

P.S. Zgadniecie kto ma dziś urodziny? :D <skromnisia> to już ostatnie urodziny z 2 z przodu :D

sobota, 18 lutego 2017

Pierwsze wrażenie: Bioetiq Organic Aloe Vera Naturalny żel do mycia twarzy/ First impression: Bioetiq Organic Aloe Vera face wash

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!

Zupełnie przypadkiem natrafiłam jakiś czas temu na ten żel do mycia twarzy. Od razu trochę podeszłam do niego jak do jeża, chyba przez tą dziwną konsystencję, jakby galaretki, która do końca nie stężała.



Kosmetyk jest bezzapachowy, co na pewno spodoba się alergikom. Ja z niego jestem zadowolona. Ma on naturalny skład be zbędnych śmieci, choć a tak się nie nam. Dobrze myje skórę twarzy jednak należy go nałożyć ciut więcej. Jego pojemność to 300 ml i wydaje się być wydajny, ale to jeszcze się zweryfikuje z czasem. W lokalnej zielarni zapłaciłam za niego 24 zł. Data ważności jest w porządku, na pewno zużyję go do tego czasu.


Jak dla mnie, jak na razie ten kosmetyk jest na TAK :)


Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)

środa, 15 lutego 2017

Lavera- dalszy ciąg zakupów kosmetyków do makijażu z firm naturalnych/Another part of my shopping for natural cosmetics

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!

Dziś na tapetę idzie Lavera, czyli niemiecka firma kosmetyczna produkująca kosmetyki naturalne. Swoje zamówienie złożyłam w sklepie internetowym Green Line i jestem z przesyłki bardzo zadowolona. Była ona bardzo dobrze wypełniona i zabezpieczona oraz znalazłam w niej także próbki kosmetyków co widać na zdjęciach.


Soft Glowing Highlighter, czyli  róż do policzków w kremie jak to jest napisane na polskiej etykiecie w odcieniu Shining Pearl 02 :) Rozświetlacz to jest chyba lepsze słowo :) Nigdy wcześniej nie poszłabym w stronę produktów w kremie takich jak róż, rozświetlacz, ale ostatnio za mną chodziło wypróbowanie czegoś w tym stylu. Zapłaciłam za niego 20,90 zł.


Glossy Lips a po polsku po prostu błyszczyk do ust, zawierający bio-wyciągi z kwiatów i bio-olejki roślinne. Zapewne będzie to miła odmiana po błyszczykach MAC. Mój kolor jaki wybrałam to Rosy Sorbet 08 i jest to jasny, różany odcień różowego, świetny na co dzień i pasujący chyba każdej kobiecie. Jego cena to 23,50 zł.


Mój 3 i ostatni produkt, który kupiłam w Green Line to Volume Mascara, a więc nic innego jak Tusz do rzęs dodający objętości. Jest to wegański tusz, który zamówiłam w celu porównania go do innych moich tuszy do rzęs. Co prawda z jego użyciem będę musiała chwilę poczekać, bo po co otwierać kilka maskar na raz, ale z pewnością pojawi się o nim osobny wpis na blogu. Jego cena to 22,90 zł.


Po lewej rozświetlacz, po prawej błyszczyk.

Dostałam również do zamówienia kilka próbek, które na pewno zużyję. W szczególności zainteresowały mnie próbki podpasek i wkładek higienicznych z organicznej firmy Organyc. To się na pewno przyda :D

Macie coś do polecenia z Lavery? Ja mam chrapkę na jeszcze kilka innych kosmetyków :)

Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)

piątek, 10 lutego 2017

Moje pierwsze zakupy kosmetyków organicznych- Purobio/ My first cosmetics from Purobio

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!

Jeśli zastanawiacie się dlaczego akurat kosmetyki organiczne, naturalne czy eko to zapraszam do lektury poprzedniego posta :) http://szkielkopisze.blogspot.com/2017/02/ulubiency-stycznia-2017-ostatni-wpis.html


Przechodząc obok jednej z 2 zielarni w moim mieście stwierdziłam, że co mi szkodzi zajrzeć może będą mieli coś ciekawego. Ku mojemu zdziwieniu mieli tam chyba wszystkie kosmetyki do makijażu z włoskiej firmy Purobio. Były testery do wszystkiego, więc co zdążyłam to pomacałam :D Kupiłam w sumie 4 rzeczy, tak na zapoznanie się z marką.


Pierwszym produktem jaki kupiłam jest Sublime BB Cream w odcieniu 01. Na opakowaniu jest informacja o tym, że produkt jest wegański, organiczny i wolny od zawartości niklu. Skład jest super i mam nadzieje, że jak już skończę Studio Fix z MACa to zabiorę się za to cudo. Koszt to 55,60 zł.


Następnie skusiłam się na All Over-Lipstick w odcieniu 15 Rossetto z serii Kingsize. Jest to pomadka w kredce w pięknym jasno-różano-szampańskim odcieniu. Można jej używać na usta, na policzki lub jako cień. Mam ochotę na jeszcze jeden odcień i chyba to była Marsala albo Mauve Pink, nie pamiętam. Koszt to 32,50 zł.



Trzecim produktem jest cień do powiek pojedynczy w odcieniu 01 i jest to najładniejszy szampański odcień jaki widziałam. Podoba mi się opakowanie i łatwość wyjęcia cienia z niego. Cień ma wagę aż 2,5 grama, co jest sporą wagą w porównaniu do cieni MAC, czyli 1,5 grama. Koszt 29,90 zł



Ostatni produkt to Kredka do Brwi w odcieniu Dove Grey 28. Jest to idealny chłodny ciemny brąz dla moich czarnych brwi. Na końcu ma szczotkę, co na pewno ułatwi mi sprawę przy ogarnianiu moich brwi. Koszt to 23,90 zł.

Od lewej: kredka do brwi, kredka do ust, cień i krem bb.




Na pewno za jakiś czas zajrzę tam ponownie, szczególnie, że dostałam próbki kremu z Orientany i ich katalog, a na miejscu spodobał mi się jeden krem do twarzy.



Kto ma coś z Purobio i może polecić łapka w górę :)



Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)

środa, 8 lutego 2017

Ulubieńcy Stycznia 2017- ostatni wpis tego typu/ Favourites-January 2017- the last article of this type

Cześć Wszystkim/ Hi Everyone!

Pewnie myślicie o co jej chodzi z tym tytułem. Od dłuższego czasu męczyły mnie pewne rozważania na temat mojego zdrowia, stanu skóry, żywności i kosmetyków. Z racji problemów zdrowotnych od kilku miesięcy sukcesywnie wprowadzam nowe dania i typy żywności do mojej diety. Są to nieprzetworzone dania, lub przetworzone w najmniejszym stopniu, więcej warzyw i owoców-których nie cierpię. Rezygnacja z nabiału w 100% i znaczne ograniczenie mięsa też ma i miało miejsce. Aż pewnego dnia, myśl jakaś uderzyła mój biedny mózg: "Skoro tak dbam o to co jem to dlaczego nie zadbam bardziej o to co nakładam na siebie, na swoją skórę?". Widocznie posiadanie 4 zębów mądrości od kilku już dobrych lat nie równa się z inteligencją, skoro dopiero u progu 29 lat doszłam do takiego wniosku...Oczywiście przez ten mój światopogląd, na tym blogu będzie co raz mniej kosmetyków takich marek jak MAC a więcej kosmetyków organicznych, naturalnych czy wegańskich. Na prawdę dobrze czytacie, Patrycja wyleczyła się z obsesji z MACiem :D Niemożliwe, a jednak. Doszłam do wniosku, że za dużo wydaje pieniędzy na kosmetyki tej marki i śledzę codziennie czy są jakieś nowe produkty i kolekcje na stronie producenta, do takiego stopnia, że aż stało się to nie zdrowe. Już na koniec listopada zaczęłam tracić zainteresowanie tą marką. W styczniu tego roku postanowiłam zrobić porządny research w internecie i nie tylko na temat dostępnych Polskich marek kosmetyków naturalnych czy organicznych, ale nie tylko tych z naszego kraju. Pod koniec stycznia zrobiłam zakupy moje pierwsze w życiu zawierające kosmetyki do makijażu naturalne i organiczne :) Dziś pokaże Wam ulubieńców stycznia i głównie są to kosmetyki MAC, bo nie ma co się oszukiwać nie wyrzucę kilkunastu różów ani kilkudziesięciu cieni z tej firmy tylko dlatego, że wolę kosmetyki z lepszym składem. Nie są one takie złe, bo przynajmniej nie mają parabenów i parafiny, ale można trafić lepiej i taniej :) 


Szminka Nouvelle Vogue skradła moje serce. Bardzo podoba mi się jej ocień, taki trochę malinowy i pomimo tego, że jest matowa to wygodnie się ją nosi na ustach.


Olejek z Caudalie zmienił moje podejście do olejków do twarzy. Pomimo posiadania tłustej cery ten olejek bardzo ładnie się wchłania i sprawia, że skóra rano jest jak skóra dziecka :D

Róż Just A Wisp wcześniej był dla mnie problemem. Dostałam go od narzeczonego i odkryłam, że ówczesne swatche przeglądane w internecie w ogóle nie pokazywały jak ten róż na prawdę wygląda. W dotyku jest świetny, ale jak róż nie nadaje się. Świecenie się policzków jest nieporównywalnie większy w porównaniu do Well Dressed też od MACa. Za to jest to świetny produkt do używania jako rozświetlacz w różowym odcieniu.

Pigment w odcieniu Kitchmas, to już kolejny ulubieniec zimowy. Jego jasny i chłodny odcień świetnie wygląda na powiekach i bardzo kojarzy mi się z zimą.

Jeśli szukacie cienia i eyelinera w kredce i w dodatku automatycznej kredce to sięgnijcie po Pro Longwear Waterproof Colour Stick w odcieniu Soft Steel.

Na koniec gąbeczka do makijażu, moja pierwsza, czyli All Blending Sponge. Na prawdę nie wiedziałam jak bardzo potrzebuje takiego produktu dopóki go nie kupiłam i nie zaczęłam używać. W końcu udaje mi się nie brudzić palców przy nakładaniu korektora pod oczy :D Jest bardzo fajna i w przyszłości poszukam na pewno jakiegoś zamiennika tej gąbki z MAC.

Jeśli do tej pory lubiliście mojego bloga, ale nie chcecie go już więcej czytać ze względu na zmianę jego zawartości to miło było Was tu gościć i życzę wszystkiego dobrego. Nie obrażę się jak odobserwujecie mojego bloga. Jeśli natomiast chcecie nadal tu być czy zaglądać to będzie mi miło. Mój blog nie jest jednym z tych blogów nastawionych na zarabianie pieniędzy i posty sponsorowane czy kosmetyki dostawane za darmo. Nigdy tak nie było nie jest i nie będzie :) Jednocześnie, jeśli macie w swoich subskrypcjach jakieś kanały na youtube lub blogi o tematyce kosmetyków naturalnych i organicznych czy kuchni wegetariańskiej/wegańskiej i tej zdrowej to podsyłajcie mi nazwy lub linki, chętnie zajrzę. 

Ten post jak i wszystkie poprzednie nie jest sponsorowany :)