Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 lutego 2019

Co kupiłam w Neauty Minerals?

Cześć Wszystkim!

Oficjalnie można mnie nazwać najgorszą fanką marki Neauty Minerals. Miałam bardzo dużo kosmetyków do makijażu, które mnie zachwyciły w zeszłym roku tylko nie chciałam wszystkich pokazywać na blogu bo to byłby post rzeka. Na śmierć zapomniałam o moich świetnych słoiczkach z Neauty. Chyba czeka mnie edycja posta z ulubieńcami. 


Jakoś przed walentynkami była promocja 25% na wszystko w Neauty, w tym na próbki i pędzle. Do pędzli z każdej firmy podchodzę bardzo ostrożnie ponieważ wiele pędzli się u mnie nie sprawdziło. Obecnie najwięcej mam pędzli z Hakuro. Stwierdziłam raz kozie śmierć i zdecydowałam się na Flat Top (26,17 zł po promocji). Jest bardzo ładny i o wiele lepiej nakłada się nim podkład.

Zamówiłam 2 pełnowymiarowe produkty.  Wybrałam ciemniejszy odcień podkładu kryjącego (obecnie używam jeszcze Neutral Pale), czyli Neautral Light, który będzie lepiej nadawał się wiosną. Do tego dobrałam również ciemniejszy korektor  Neautral Light (obecnie używam Neautral Fair). Podkład kosztował po obniżce 33,68 zł a korektor 17,18 zł.



Do tego dobrałam sobie 3 próbki. Do sprawdzenia zamówiłam sobie brązer Walnut Shell oraz cienie Pansy Flower i In The Woods. Wszystkie próbki kosztowały 2,93 zł każda.




Do tego otrzymałam jak zwykle w Neauty próbki gratis. Akurat teraz trafiły mi się próbka różu i 2 próbki cieni.


Kończąc mój wywód jestem bardzo zadowolona z tych zakupów. Marzy mi się powiększenie ilości kolorów cieni do powiek bo wszystkie które mi się podobają już mam :D





sobota, 16 lutego 2019

Swetrowa miłość

Cześć Wszystkim!


Nie wiem jak Wy, ale ja kocham swetry i żyje w swetrach przez praktycznie większość roku oprócz lata oczywiście. Od kilku dobrych lat kupuje swetry z możliwie jak najbardziej dobrym dla mnie składem, czyli bawełna, kaszmir lub wełna. Dopuszczam domieszki ale wolę jednak 100% bawełny chociażby. Pokażę tutaj Wam moje głównie tegoroczne zdobycze, w większości z mojej ulubionej sieciówki, czyli Mango. Wszystkie swetry kupiłam w rozmiarze S.









 Obydwa powyższe swetry nazywają się Genzo i mają dekolt półokrągły. Za czarny dałam 69,90 zł a za zielony 49,90 zł. Różnice wynikają z okresu w jakim je kupiłam. 100% bawełna.







Ten czerwony sweter to również Genzo, ale wersja V, ponieważ to sweter z dekoltem w serek. Koszt 49,90 zł. 100% bawełna. Normalnie nie lubię głębokich dekoltów w swetrach, jednak tę sztukę kupiłam ze względu na możliwość noszenia pod nim koszuli.








To mój sweter bosmana :D Na stronie nazywa się Canasta. Występuje jeszcze w odwrotnej kolorystyce i mam chęć też go kupić. Na razie jest wyprzedany, ale zawsze można zapisać się na newsletter. Koszt swetra na wyprzedaży 69,90 zł, 100% bawełna.










Czarny i bordowy sweter to ponownie model Genzo z tym, że wersja niewkładana tylko taki kardigan bez zapięcia. Przydatny do zarzucenia lub kiedy wiemy, że będziemy go w kółko zakładać  zdejmować. Za czarny zapłaciłam 69,90 zł a za brodową wersję 49,90 zł. Oczywiście 100% bawełna.




Ostatnie perełeczki to 2 swetry 100% kaszmir z H&M. Brudno-różowy kupiłam rok temu a granatowy na Black Friday ostatni. Koszt granatowego to 279,99 zł a różowego bodajże był podobny, bo również kupowany na promocji, jednak nie mam już podglądu tego zamówienia na stronie sklepu.Powiem tak nie ma nic cieplejszego na zimowe mrozu niż kaszmirowy sweter. Na zdjęciach widać, że nie są one grube, ale grzeją bardziej niż taki sam sweter wykonany z innego materiału.

sobota, 9 lutego 2019

Ulubieńcy 2018- makijaż

Cześć Wszystkim!

W poprzednim poście pokazałam Wam moich ulubieńców pielęgnacyjnych roku 2018. Dziś pokażę Wam produkty makijażowe, które zawładnęły moim sercem.

Zacznę od produktu do ust, którego użyłam w dniu swojego ślubu. Szminka w wykręcanej kredce od Alverde w odcieniu 40 Rose Delight. Może to i z sentymentu a może nie. Pokazywałam Wam kiedyś jej ciemniejszą wersję w odcieniu Magenta Love, z której równie bardzo byłam zadowolona. Bardzo chciałabym kupić ten jasny kolorek ponownie jak tylko się skończy. Jest to matowy produkt jednak o bardzo "wygodnej" formule bez uczucia wysuszenia ust.

Chorowałam jakiś czas w zeszłym roku na cień do powiek w odcieniu Golden Lilac od Lily Lolo i na targach w końcu go kupiłam i jest nim oczarowana i nawet dostaje pytania na żywo co mam na oczach i jaki to kolor cienia. Bo niby to złoto, ale i fiolet a może szary. Do zielonych oczu jest świetny i sama jakość zmielenia itd. jest jak to w tej firmie na wysokim poziomie.

Jednym z lepszych zakupów ubiegłego roku było małe pudełko z miniaturkami produktów od Annabelle Minerals. W tym pudełeczku wiele produktów mi się spodobało jednak ograniczałam się bardzo wybierając kosmetyki do tego wpisu. Na szczególne wyróżnienie zasługują puder rozświetlający Pretty Glow oraz cień Cappuccino.


Purobio kolejny rok nie zawodzi i tym razem spodobał mi się m. in. Kompaktowy Podkład w odcieniu 02.

Lip Tint od Purobio w odcieniu 03, czyli pomadka w płynie w pięknym odcieniu nazywanym "mauve" z angielskiego marzył mi się długo i w końcu dorwałam go o dziwo stacjonarnie w moim mieście. Do tego jest kosmetykiem wegańskim.

Bronzer od Purobio w odcieniu 01 w postaci wkładu do palety jest na prawdę godny polecenia, świetnie się nakłada i blenduje. Na mojej twarzy wygląda tak jakbym faktycznie się opaliła. Używam go też do konturowania i wtedy też się sprawdza. W opakowaniu jest go aż 9 gramów, więc to całkiem sporo.

Teraz będzie mowa o 3 kredeczkach od Neve Cosmetics. Kiedy je kupowałam to byłam pewna, że to 3 konturówki do ust. Jak się okazało w domu ta w odcieniu Opposite, taka jakby fiołkowa, to w rzeczywistości konturówka do oczu... Oprócz tej mam jeszcze Amore- taki różowo/różano-czerwony oraz Psiche- bardzo ładny beżowy nudziak. Na pewno kupię jeszcze inne kolory, bo są one świetne.

Lily Lolo nie zawodzi również wtedy kiedy mówimy o różach. Przynajmniej, jeśli o Goddess. Taki ładny odcień jakby różowego złota. Na pewno nie dla każdego, ale ja połyskujące róże lubię. Nazwa odpowiada odcieniowi różu :D.

Z Lavery mam 2 szminki i obie lubię. Tutaj pokażę Wam odcień 22 Coral Flash. Bardzo dobry o każdej porze roku. Twarz tak od razu weselej wygląda. Lubię ją nosić kiedy mam bardzo lekki makijaż oczu lub w ogóle go nie mam.

Lily Lolo ponownie tutaj i tym razem rozświetlacz Champagne prasowany i błyszczyk w odcieniu English Rose. Opakowanie w kolorze czarno-białym zawsze do mnie przemawia, a do tego lusterko w opakowaniu i już wygoda sama w sobie. Sam odcień jest dla mnie idealny, neutralny. Nie dla mnie tafle błyszczące jak nie wiem co. Ten rozświetlacz pięknie wygląda na skórze i można go budować. Dodatkowo nie podkreśla porów. Błyszczyk natomiast pachnie pięknie czekoladą i ma ładny neutralny, łagodny odcień. Usta są ładne, soczyste i nie poklejone. Podczas noszenia z czasem bardzo ładnie schodzi. Z chęcią kupię go ponownie.

Panna Cotta dziś będzie na deser. Nie do jedzenia a do smarowania na usta. Taki deserek od Neve Cosmetics. To przepiękny odcień beżu i bardzo miła formuła. Nawet nie wspominam już o tej pięknej fioletowej oprawie :).

I to by było na tyle. Uf... A teraz idę dokończyć mycie szaf by w końcu garderoba była garderobą.

wtorek, 5 lutego 2019

Ulubieńćy 2018- pielęgnacja

Cześć Wszystkim!



Dzień po zakupieniu urządzenia wielofunkcyjnego do mojego biura (październik) zepsuł mi się mój laptop po aż 7 latach. Zepsuł się na amen. Wiecie, ja nie lubię pożyczać rzeczy, a bez własnego lapka ciężko pisać posty. Także od czwartku mam już nowy sprzęt i nareszcie wracam na bloga.



Dziś przychodzę do Was z ulubieńcami minionego roku. W tym poście pokażę Wam kosmetyki pielęgnacyjne.

Ciało


Lavera w zeszłym roku zaskoczyła mnie swoim świetnym żelem do mycia ciała o zapachu kokosa i wanilii. Za wanilią nie przepadam a tutaj tak ładnie te aromaty się łączą ze sobą, że mycie się to sama przyjemność.


Z Hagi Cosmetics bardzo upodobałam sobie Ochronną Pomadę do Ciała z Masłem Kakaowym. Tak na prawdę nie wiem kiedy ją zużyję, bo jest tak wydajna. Używam jej do dłoni, stóp, ust itd. Nie będę ukrywać, że skusił mnie na początku jej zapach, piękny kakaowy aromat choć w składzie nie ma tylko tego masła.

Kneipp to firma, z której co raz więcej rzeczy chciałabym mieć. Produktu do kąpieli w wannie odpadają, bo mamy prysznic. Do takich myśli skłania mnie ten olejek. Pachnie przepięknie, sprawdza się idealnie do masażu i zostawia taką miłą w dotyku skórę. Posmarowane nim stopy na noc rano nie są tłuste. 

Seria Melon i Ogórek z Mokosha bardzo przypadła mi do gustu, a w szczególności ich masełko do ciała. Pięknie się rozprowadza i obłędnie pachnie. Mam inne masełka dlatego na razie nie kupię dużego opakowania, ale to tylko kwestia czasu:).


Ecospa jest marką, którą poznałam późną jesienią w zeszłym roku. Zakochałam się masełku kakaowym oraz z mango. Mieszam je oba i stosuje na dłonie, które ostatnio wymagają dużo pielęgnacji. Kakaowy ma przecudowny zapach, ten z mango ma prawie nie wyczuwalny, ale za to ma inną konsystencję co ułatwia rozprowadzanie.

Twarz


Galaretka do demakijażu z Lovingeco to mój absolutny KWC. Jak uda mi się być na Ekocudach w tym roku na wiosnę to też ją kupię. Rozpuszcza makijaż świetnie i nie daje mgły na oczach.


Rewitalizujący Żel Myjący do Twarzy z Vianka jest tak ciężko dostępny stacjonarnie, że w moim mieście nigdzie nie mogłam go znaleźć. Kupiłam go dopiero na targach Ekocuda w Warszawie. Dzięki zawartości kwasy migdałowego, delikatnie złuszcza naskórek dzięki czemu skóra jest gładsza i szybciej goją się niedoskonałości.


Hibiskusowy Tonik do Twarzy z Sylveco, to już moje 2 opakowanie. Świetnie radzi sobie z ukojeniem twarzy po myciu i demakijażu. Jest bardzo wydajny. Bardzo dobrze oczyszcza twarz i jest niedrogi.


Nuxe jest moją ulubioną marką powiedzmy apteczną. W zeszłym roku skusiłam się w końcu na pełnowymiarowy krem do twarzy z serii Nuxellence tak na wersję dzienną jak i nocną. Nocna wersja pomaga mi w gojeni drobnych niedoskonałości. Bardzo dobrze łączy się z innymi kremami. Wersja dzienna jest moim "go to" podczas zimy. Do tego samo opakowanie, które jest bardzo higieniczne sprawdza się u mnie wyśmienicie. Zapłaciłam wtedy znacznie mniej za te kremy w związku z promocją kup 1 drugi weź za połowę.

Włosy





Firma Petal Fresh zainteresowała mnie na tyle, że obecnie mam kilka szamponów i odżywek właśnie od tej firmy. Tutaj pokaże Wam szampon i odżywkę z serii Granat i Acai do włosów farbowanych. Obecnie nie farbuję już włosów, jednak przed moim ślubem z maju musiałam pokryć moje resztki po ombre żeby przynajmniej chwilowo pozbyć się blondu. Ten zestaw przydał się znakomicie, bardzo ładnie pachnie i przedłużył działanie farby.

Za kilka dni pojawi się post o ulubieńcach makijażowych, na którego zapraszam serdecznie :).