Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 5 marca 2018

Przygotowania do ślubu

Cześć Wszystkim!


Jako, że w tym roku tematyka związna z braniem ślubu jest mi niezwykle bliska postanowiłam poruszyć tutaj kilika kwestii ślubnych, które szczególnie mnie irytują. 




   Pomimo tego, że jestem kobietą i wychodzę za mąż to nie wyobrażam sobie ślęczenia godzinami nad zaproszeniami i męczenia mojego narzeczonego porównywaniem czcionek na winietkach oraz rozmyślania nad tematem przewodnim wesela… Szczególnie to ostatnie bardzo mnie wnerwia. Nawet zostałam o to zapytana przez panią manager miejsca, gdzie będziemy mieć wesele. Powiem coś za co pewnie na forum tematycznym by mnie zlinczowano: dzień ślubu nie będzie najpiękniejszym dniem mojego życia. „O nie, jak tak można”- pewnie wielu by powiedziało. Wychodzę z założenia, że moim celem życiowym nie jest usidlenie mężczyzny, lub złapanie go na ciążę a dzień ślubu nie będzie zwieńczeniem mojej misji jako kobiety. Obydwoje bardzo chcemy ślubu, ślubu kościelnego a raczej konkordatowego. Nie pobieramy się, bo ktoś trzeci tak chce lub bo jest nieplanowana ciąża lub bo chcemy wziąć kredyt. Łączy nas uczucie i zależy nam na tym aby nasza rodzina, przyjaciele byli świadkami naszego szczęścia. Jednocześnie nie chce aby ten dzień zostal zepsuty przez moje zdenerwowanie tym, że ktoś źle rozłożył winietki, lub balony wiszą nie tam gdzie trzeba czy kto może być zaproszony a kto nie no bo są skłuceni czy rozwiedzieni i bla bla bla. Chyba dlatego tak jest, że jestem bardzo konkretną osobą, szybko podejmuje decyzje. Tak było chociażby z wyborem sukni ślubnej.



Moja suknia to model Noah z salonu Anny Kary. Został on nieco zmieniony, chociażby linia pleców jest wyżej zabudowana i podszewka jest jedwabna a nie poliestrowa. Bo nie wiem czy wiecie, ale w niektórych sukniach jedna warstwa jest poliestrowa a druga dopiero jedwabna, mimo tego co jest napisane na stronie Anny Kary, że suknie szyte są z naturalnych materiałów :). Ja dopłaciłam do wymiany na jedwab. Dużo rzeczy mamy już ogarniętych takich jak właśnie moja suknia, buty, fryzjer, paznokcie i makijaż. 2 ostatnie pozycje będę robić sobie sama ponieważ na prawdę nie wyobrażam sobie żeby ktoś obcy dotykał mojej twarzyczy paznokci szczególnie, że  z higieną pracy i wiedzą makijażystek w moim mieście jest nie najlepiej. Mamy również zarezerwowaną salę jak zamówione obrączki. Obecnie czekamy na papiery z urzędu stanu cywilnego jak i na nauki przedmałżeńskie. Datę w kościele też mamy już ustaloną jak i pozwolenie na ślub w innej parafii, bo tak jest w naszym przypadku.



Co jeszcze musimy zrobić to wysłać zaproszenia, ubrać pana młodego i zamówić mój bukiet. Muszę także zamówić sobie welon, jednak na niego dużo wydawać nie zamierzam. Nie planujemy odczepin więc będę mieć welon tylko do czasu dotarcia do sali weselnej, potem go zdejmę. Daltego też nie uważam, że musi on dużo kosztować. Prawdę mówiąc to zrezygnowałabym z welonu jednak jest to jedyna kwestia, która jest jakby robiona pod moją mamę, która chciała żebym miała welon. Na więcej "ugięć" mnie nie stać :D



Nie podobają nam się sztuczne kwiaty na stołach oraz na podłodze w sali weselnej, które oferuje pani manager, więc wymyśliłam, że kupimy białe gardenie (najchętniej) w doniczkach i postawimy po jednej na stół (będę okrągłe stoły). Mamy w planach kupić 1 lub 2 oliwki takie trochę większe żeby zamienić je z tymi sztucznymi, które stoją na podłodze. I tak czy siak chcemy mieć oliwkę w domu więc potem zabierzemy ją ze sobą tak jak inne doniczkowe kwiaty. Te których nie weźmiemy, damy moim rodzicom czy innym gościom, którzy będę chętni je zabrać.

Tak to wygląda na 2 miesiące przed naszym ślubem. Oczywiście stresów byłoby jeszcze mniej gdybyśmy brali tylko ślub cywilny i nie robili wesela w ogóle. Jesteśmy wyznania takiego a nie innego i zależy nam żeby była to ceremonia przed Bogiem wśród najbliższych. Dodatkowo głupio byłoby nie robić wesela, kiedy samemu było się na wielu weselach lub dostawało się mnóstwo zaproszeń. Zauważyłam z resztą, że z jakiegoś pwoodu nasz ślub jest chyba wydarzeniem towarzyskim roku w naszym kręgu :D Tylu naszych znajomych chce przyjść, że przykro byłoby im odmówić. Także wiem, że ten dzień odbije się echem wśród naszych rodzin i znajomych chociażby ze wzgędu na mój nietypowy wygląd podczas tego dnia: nie biała suknia, płaskie buty, rozpuszczone włosy, ciemne paznokcie; jednak ten dzień musi być nasz a nie innych osób. W końcu po co po latach żałować?


Są tu jakieś tegoroczne panny młode? Może macie jakieś swoje wnioski z własnych slubów lub porady. Jeśli tak to zostawcie je w komentarzu :)



4 komentarze:

  1. kiedy brałam slub 11 lat temu bylo zupelnie inaczej :) miala byc impreza, dobry zespol, mnostow zarcia alkoholu i zabawa do rana :)
    teraz sluby to taka elegancja francja. wydaje mi sie to bardzo stresujace w przygotowaniu a przeciez nie o to chodzi, tak jak piszesz wlasnie Ty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami wesele urasta do rangi balu prezydenta xD

      Usuń
  2. Podoba mi się Twoje racjonalne podejście. Ślub bierzcie dla samych siebie, podobnie wesele - jak już jest organizowane, to powinno być "po waszemu", bo to Wasza impreza w końcu:). Ja, choć jeszcze minie trochę lat zanim wezmę ślub, też będę robiła wg siebie i bez przepychu, bo nie lubię :). A jak komuś nie będzie się podobać, to nie mój problem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Twojej wypowiedzi podoba mi się szczególnie ostatnie zdanie ☺

      Usuń

Spodobały Ci się zdjęcia? A może treść notki?
Masz pytanie? Z chęcią odpowiem.

Jeśli na którekolwiek z powyższych pytań odpowiedziałaś/eś tak lub nie, to

zachęcam do zostawienia komentarza.

Pamiętaj! Jeśli krytyka to tylko uprzejma i konstruktywna.Pozdrawiam moich Czytaczów:)